Witajcie Kochani!
***
Polne kwiaty!! Mam do nich słabość, jak do wielu innych rzeczy (buty, torebki, pierdółki do domu) Lista uzależnień wydłuża się z każdym dniem. Pewnie kiedyś przyjdzie czas zmodyfikowania listy i zapanowania nad tym całym uzależnieniem,,,, ale.
I to oto jest pytanie podstawowe. Czy potrafię? Chyba mogę odpowiedzieć sobie sama już dzisiaj. Wątpię!
Dobrze, że chociaż polne kwiatki są gratis i tej przyjemności nie trzeba sobie odmawiać. Wystarczy relaksujący spacerek, trochę paniki w obawie przed kleszczami, które ostatnio mnie lubią i już mogę cieszyć się pięknym bukietem.
A Wy czemu nie możecie się oprzeć? Do czego macie słabość?
Jestem bardzo ciekawa.
Witam oczywiście nowych obserwatorów, kłaniam się nisko.
****
pozdrawiam i życzę słonecznego wakacyjnego tygodnia.
Kasia
kocham takie dzikie kwiaty, piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPiękne są...
OdpowiedzUsuńa no widzisz ja także mam wielka słabość do polnych kwiatów :D
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam wszelkie kwiecia, te polne mają swój urok...pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty uwielbiam polne kwiaty i zawsze coś przynoszę ze spacerów :)
OdpowiedzUsuńdo tego ciuszki, buty, dodatki :D ahhhhh...
ważne by nie przekroczyć granicy umiaru :D
pozdrawiam, Ania
dokładnie tak jak piszesz. zresztą umiar trzeba zachować w wielu kwestiach nie tylko zakupach.
UsuńU mnie też juki szleją,co do kleszczy-uczulam Cie na zmiany miejsca ukąszenia-pojawiający się i znikający rumień-jestem rodzinnie po sporych przejściach i stąd moje przewrażliwienie.Zdjęcia jak zwykle śliczne:)
OdpowiedzUsuńCzasem rumień nie występuje. Trzeba też obserwować objawy grypopodobne i generalnie wszelkie odstępstwa od normy w zdrowiu. Ja też jestem przewrażliwiona, chociaż (tfu, tfu) nikt w rodzinie nie chorował. Nawet dla tak pięknych polnych kwiatów się nie poświęcę - wolę podziwiać z daleka :)
UsuńA moje juki jeszcze w pakach. Pewnie lada dzień...
Ja tez jestem bardzo przewrażliwiona. mam świadomość tego zagrożenia. U nas w najbliższej rodzinie występowała borelioza (nie można tego wyleczyć) więc wszyscy jesteśmy przewrażliwieni. Kiedy rumień nie wyjdzie to jeszcze gorzej bo można przegapić moment kiedy można podać antybiotyk.
Usuńdziękuję dziewczyny pozdrawiam
Kasia
Pani Kasiu ja mam słabośc do pani bloga,przyznam szczerze -myslałam że tylko mi się wszystko tak szybko przestaje podobać i nudzić,a tu....Witam:) w klubie wiecznie nienasyconych dekoratorek własnych wnętrz.Czerpię inspiracje podglądając oglądane przez panią blogi,i tak sobie żyję za darmo z podglądactwa to tu popatrzę ,to tam...pozdrawiam serdecznie i życzę żeby mogła pani sobie jak najczęściej zasiadać na tym pieknym tarasie:)
Usuńiwona
Piękne, przypominają mi dzieciństwo i wakacje w Białce Tatrzańskiej, tam takie rosły:)
OdpowiedzUsuńCudnie!!! Ja też kocham polne kwiaty i ostatnio z nimi eksperymentowałam :) wiem dzięki temu, że chabry utrzymają się cudnie, a maki... no cóż, chyba po prostu się nie nadają jako kwiatki w wazonie;P rano już były nieżywe po wieczornym "łowie". Teraz czekam, aż mi moja lawenda się rozrośnie, bo na razie szkoda obrywać tych paru kwiatków przed przekwitnięciem :) także zostają stokrotki, które są niesamowicie wdzięczne. A ostatnio moja córcia odkryła urok wianków z koniczyny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Uwielbiam polne kwiaty. Zawsze zachwyca mnie widok łąki z czerwonymi makami!
OdpowiedzUsuńpiękne
OdpowiedzUsuńPiekny bukiet- ja w obawie przed kleszczami chadzam tylko drogami :)łąki podziwiam z daleka :)
OdpowiedzUsuńPolne kwiaty sa najpiekniejsze, szczegolnie w takim wnetrzu jak twoje :)
OdpowiedzUsuńHm...musze powiedziec,ze polne kwiaty nie pasują do Twoich eleganckich wnętrz..lepsze byłyby białe róże albo hortensje..pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPasują czy nie, ale i tak je lubię. :))) Pozdrawiam Serdecznie
UsuńKasiu pięknie u Ciebie zresztą jak zawsze. Ja też uwielbiam polne kwiaty :)
OdpowiedzUsuńKwiaty wyglądają cudnie.
OdpowiedzUsuńŚwieże kwiaty to i moje uzależnienie. W przedmiocie pierdółek do domu także możemy sobie podać łapki ;)
Podpisuję się pod Twoimi uzależnieniami :-). Polne kwiaty też lubię w przeciwieństwie do kleszczy, uważaj na nie, u nas w rodzinie ostatnio przez kleszcza wystąpiła borelioza u małego dziecka.
OdpowiedzUsuńStraszna choroba mam tego świadomość. U nas w rodzinie występowała i to niejeden raz, straszne.
Usuńpozdrawiam Kasia
Mam słabość od chodzenia po sklepach gdzie można kupić wszystko do domu. Koszyki, świeczniki, lampy, lampiony poduszki, stoliczki, ramki itp. Kwiatki oczywiście też, polne ogrodowe, całe mnóstwo. Nowy dywan w jadalni w kratę, superancki. I juka widzę zakwitła, hi hi hi , u mnie też, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKwiaty boskie. Zresztą w tak uroczym gniazdku jak Twoje myslę, że wszystko będzie pasować:-)
OdpowiedzUsuńsliczne kwiaty I sliczne wnetrze:)bardzo mi sie tu u ciebie podoba....masz swietny gust:)I wlasnie temu sie oprzec nie potrafie.,....zeby tu do ciebie nie zagladac:)pozdrawiam....Marta:)
OdpowiedzUsuńBardzo ale to bardzo to miłe, dziękuję.
UsuńCałkiem spory bukiet zebrałaś. Pięknie ożywia kącik herbaciany ;))))
OdpowiedzUsuńdopisek: mnie też kleszcze wyjątkowo kochają :((
xxx
Też mam słabość do polnych kwiatów i czasem miałam wrażenie, że tylko ja... :)
OdpowiedzUsuńhehe, ja z kolei mam słabość do pasków i wszelkiego rodzaju błyskotek :) Uwielbiam biżuterię!
OdpowiedzUsuńMasz przepiękny dom, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę :) Dodaje Twojego bloga do obserwowanych, żeby częściej zaglądać i podpatrywać pomysły na moje wnętrza :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię Dominiko! Bardzo mi miło, że do mnie trafiłaś i postanowiłaś zagościć na dłużej.
Usuńpozdrawiam
piękne zdjęcia :)) będzie mi bardzo miło jeśli podzielisz się tym (lub innym;) postem na kolejnym link party :D
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Wasz dom jest naprawdę piękny. Wręcz brak słów, żeby go opisać pustymi słowami. Krzesła w kuchni? MIAZGA!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Witam.Bywam u Ciebie bardzo często zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich poczynań dekoratorskich ,co do niektórych po prostu brak mi słów np.do tego kredensu ,dla mnie to jest nie pojęte że można się porwać na taką zmiane ,bardzo bym się bała tego podjać z obawy ze cos sknoce.Powiedz czy masz jakaś wiedze na temat renowacji czy jesteś po prostu złota rączka?czy przed malowaniem szlifujesz mebel ,jesli tak to czym ,jesli możesz przedstaw w punktach kolejne etapy pracy nad zmiana takiego mebla .
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedno pytanie dotyczące listew przy sufitach -czy są to te ogólno dostepne styropianowe ? czy trzeba je czymś potraktować przed zamontowaniem i jak sie je montuje ,na kleju ?
Przepraszam że tyle pytań,ale jestem właśnie przed małym remoncikiem i nie ukrywam że Twój dom jest dla mnie inspiracją.Muszę jeszcze w tym miejscu dodać że taras masz KAPITALNY ,jak go zobaczyłam opadła mi szczena ,gratuluje pomysłu i efektu ,chyba bym nigdy z niego nie wychodziła ,coś pięknego!
Czekam z niecierpliwością na nowe posty.
Pozdrawiam.
Dziękuję za tyle miłych słów:))))))
UsuńMargo, a ty myślisz, że ja niczego nie Sknoce. Sknoce i to jeszcze ile rzeczy, ale później poprawiam aż wyjdzie jak ma być. czasami dostaje przy tym szału. Tak było przy kredensie myślałam, że nie skończę go. Nie mam pojęcia o renowacji, metodą prób i błędów robię co przychodzi mi do głowy. Kredensik szlifowałam przed malowaniem ale nie za dużo. Co do listew są ze styropianu i przyklejam je na klej właśnie do styropianu. Kupuje na allegro ok 6 zł za metr. Niczym ich nie traktuje przed. Przyklejam, szpachluje łączenia, szlifuję i maluję. Narożniki docinam piłą kątową (dostałam na imieniny :))))
pozdrawiam
PS Gdybym mogła pomóc w czymś jeszcze pisz śmiało.
Pięknie i juka śliczna :)
OdpowiedzUsuń